bo zdarzyło mi się poznać Panią Hanin w Warszawie, gdy byłem jeszcze bardzo młody, w latach 90-tych. Wywarła na mnie niezatarte wrażenie. Była miła, inteligentna i niebywale przenikliwa. Miała taki przeszywający wzrok, aż ciarki przebiegały. I przez cały czas miałem wrażenie, że obserwuje rzeczywistość: pozornie z chłodem, lecz łapczywie, jakby chciała najwięcej z tego świata czerpać do wnętrza. Chyba dlatego była tak wielką aktorką. Piszę te słowa w hołdzie dla Niej...